takiego dnia nie lubimy, ale postanowiliśmy go zmarnować na siedzenie w busie 7.00 - Pai - Ch M; 3h. Załapaliśmy się nawet na 10:15 na busa, ale... jak tu nie zjeść śniadania w jakiejś budzie? czyli dopiero o 11.00 - siedzimy w busie do Sukhothai.(na dworcu same fajne busy, a nam się trafił jakiś rozklekotany "ogóras", ale przynajmniej było klimatycznie. W ogóle to ten bus chyba był czyimś domem, był przyozdobiony w purpurowe zasłonki, suszył się w nim ręcznik, batki jakieś i kupa rożnych rzeczy była w nim powciskana gdzie się dało. aaa no i nie ważne jakim gratem był ten pojazd, ważne że prawie 30clowy LCD wisiał z przodu!
16:20 - jesteśmy w S. od razu kupujemy bilety na jutro. o 22 jedziemy do Ajuthaja (5h), gdzie będziemy musieli się przesiąść do Kanchanaburi.(2-3h). Tam też zostaniemy lub przeniesiemy się do Nam Tok. Zostaniemy w tym rejonie ok. 4 dni. (park Erewan, Kolej Śmierci, park Sam Yok Jutro z rana wbijamy do Starego Sukhothai - pooglądać trochę ruin dawnej stolicy. Przejeżdżaliśmy tam dzisiaj i wyglądało naprawdę fajnie, a potem jak już wiecie dalej na płd. (nie wiem kiedy znów będzie trochę spokoju żeby cos napisać, może 2,3 dni przerwy?)
jaki tu jest pisk ptaków! Kilka lat temu się tu zleciały się tu te gadziny i opanowały miasto. W dzień ich nie ma, ale wieczorem siadają na wszystkich kablach i drzewach i wydzielają niesamowitą ilość ultradźwięków oraz odchodów ;)
rozwijając bananowa myśl z komentarza - ostatnio się tak objadałem nimi w czasach LO. Na dworcu w Katowicach można było kupić kilo bananów 2 klasy za 1,5zl czy jakoś tak (kto pamięta?) w PL te czasy już nie wrócą, poza tym smaku tajskich bananów też nie wyczarujesz...
--
nie pisaliśmy jakiś praktycznych rzeczy dla inny podróżnych więc zaczniemy: Pai - Ch M - bus za 72B; 4 h, a minivan 3h lub 3,5h za 150B. / Ch M - Sukhothai - bus za 218B; czas: 5.5hSukhothai - Ajuthaja - bus za 255B, 5h / Taxi, tuk-tuk w Sukhotai z dworca do miasta 20B/os.
--
spaliśmy w TR Guesthouse 27/5 Pravet Nakorn Rd (250B za 2os + fan)
www.trguesthouse.com
Jest internet, można zjeść. Personel bardzo kompetentny i pomocny. Bdb znajomość angielskiego. Czysto - nie chodzi się w butach.
--
Zaraz na głównej ulicy przy TR jest dużo budek z jedzieniem – mają tu bardzo dużo owoców (m.in. poznajemy tu smak duriana) .
Na tej samej ulicy znajduje się również świetny popołudniowy bazar. Miejscowi po robocie zjawiają się na nim na obiado-kolację. Czego myśmy tam nie spróbowali. Ważne – zwijają się ok. 19-20. W ciągu dnia na głównej ulicy oraz po drugiej stornie rzeki jest miejsce z ulicznym handlem oraz małe targowisko również z duża ilością jedzenia. Wieczorem w mieście jest cicho i spokojnie.