Geoblog.pl    atomek    Podróże    Azjo wracamy - kryptonim MiT    Mandalay - podejście 3-cie, ostatnie
Zwiń mapę
2013
26
kwi

Mandalay - podejście 3-cie, ostatnie

 
Birma
Birma, Mandalay
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11628 km
 
Niemcy z którymi gadałem na dworcu w Hsipaw nas olali i się zorganizowali sami. Francuzi którym zostawiliśmy wiadomość w drzwiach mieli jakies sprawy w ambasadzie i musza rano troche kursow porobic wiec musimy sami jechac.
Chcemy brac oferowane taxi za 4000K / osobe, ale…nie da się bo już za pozno. W sumie o północy ciezko kogos znaleźć kto nie ma transportu na poranny lot. Trudno 12000K trzeba wydac.
Jedyny plus z rozmowy z Niemcami to info o tym że lotnisko jest 40 czy 50 km za miastem a nie jak widziałem na starej mapie Mandalay kilka km na południe od centrum. Totalnie zapomniałem o tym co w przewodniku przeczytaliśmy i zakodowałem motyw z mapy. Ale byłaby heca!

Ale hecy nie było.
Zamówiliśmy taxi tak żeby być na lotnisku godzine przed wylotem, byliśmy i tak duzo wczesniej a recepcjonista naciskał żeby być 2h przed wylotem i wyjechac 3.
Udało nam się zmienic na 1 i 2.
Rano spokojne sniadanie i wypad na targ i znow szczesliwa wymiana pieniędzy bo po dobrym kursie. Pozbywamy się kasy i inkasujemy wymiętoszony banknot $.

Zupełnie inne miasto.
Nie ma święta, jest życie codzienne. Wieczorem więcej ludzi na ulicach ale jednak spokojniej. Rano natomiast w wielu miejscach obstawione straganami chodniki.
Kilka miejsc gdzie można zjesc chapati, otwarte sklepy, tłoczno i gwarno na ulicach. Nikt Cie nie atakuje. Każdy ma swoje miejsce i realizuje dzienne czynności. Handel.

Miejsce targowe które świeciło pustkami teraz funkcjonuje w najlepsze. My idziemy na warzywa i kupujemy suszone, pokruszone chilli, kurkume i oczywiście banany na droge.
Kto co z przypraw czy zieleniny potrzebuje to tam znajdzie. Jest to najzwyklejsze targowisko ze świeża zieleniną.

Taxi na szczescie przyjezdza spóźnione.
Szofer srednio gada po angielsku, ale jak poszlo o piwo i futbol to od razu się znalazł wspolny jezyk i tak przez prawie cala droge. Prawie jak w drodze z Bukit L. do Medan rok wczesniej ;)

Przejazd przez miasto troche wolny ale potem to już pusta autostrada. Nie ma się co bać o jakis karambol. Troche jak swego czasu A1 na Rybnik. Kilkadziesiąt km pustej drogi przez totalnie odludzia.
Czasem tylko ekipa serwisowa spacerowala sobie w poprzek czy po pasie zieleni i dokonywala kosmetyki czegoś tam.
Była też ekipa remontowa, w tym kobiety pomagające przy asfaltowaniu.

LOTNISKO
Totalnie puste na totalnym odludzi. Miejsce o którym nawet nie warto się rozpisywać.
Wyglądało jak miejsca na filmach o których swiat zapomniał, spadła bomba albo mieszkańców wytępił jakiś wirus – dlatego dobrze że taxi się spóźniło.

Jest cafe, jest WC, jest cepelia – oczywiście w $.
Nie ma – bankomatu, kantoru i nie ma orkiestry grającej na pożegnanie.

Z okna samolotu pusta autostrada również się rzuca w oczy oraz puste wypalone słoncem hektary ziemi. Zegnamy Myanmar.

--
Hotel Royal GH spoko – pokoj mielismy z wiatrakiem i oknem. Okno niespodzianka odsłaniamy zasłony a tam cegły, no cóz :P
Na dachu można sobie posiedzieć. Stołówka mała, jajecznica chyba z 1 jajka, tosty :/ jak zawsze, najlepsze oczywiście banany na deser.
Cena 17$ za double.

Taxi na lotnisko w hotelach kosztuje 4000/os, płatne z góry – „shared taxi” z tym że marudzą żeby wziąć 4 os. Wychodzi za kurs 12tK ponoć na ulicy da się ugrac za 10tK
Można wziąć duża taxi dla 5 os. - wtedy płaci się 16tK.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 5% świata (10 państw)
Zasoby: 74 wpisy74 65 komentarzy65 1193 zdjęcia1193 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
13.08.2013 - 24.08.2013
 
 
09.04.2013 - 26.04.2013