bus 7:30 odbiera nas spod hotelu o 8.
zwykly bus turystyczny - po 2 fotele w rzedzie, tv, bez AC itd.
troche sie naczytalismy na temat przygod na trasie Bagan - Inla. Ze to za duzo workow z jedzeniem, ze to ciasno, ze przepelnione. to chyba nie dla nas.
ale ale z czasem zaczyna robic sie ciekawie. srodek busa i schody powoli wypelniaja sie artykulami rolniczymi, a ludzie na malych stoleczkach siedza w przejsciu. szoferka wyglada jak klatka z malpami. wszedzie fol. z naszych 2 foteli robia sie 3 i tak jedziemy przez nastepne 7godzin. czasem zeby sie rozciagnac trzymam noge za okne a czasem stoje. pozniej to juz stalem, a raczej zgiety w pol wisialem nad kierowca i spalem.
ale to tyle w sumie atrakcji jesli chodzi o ten przejazd busem (prawdziwy lokal-bus byl dopiero przed nami)
trasa Bagan - Inle ->jest jeden postoj na obiad jesli ktos chetny. My nie jedlismy z wiadomoych powodow a Ci co jedliu mieli troche duze oczy jak widzieli rachunek.
Pierwszy przystanek dla bialych jest w Kalaw. Miescina polozowana w gorach skad prowadza szklaki do Inla (sadzac po uksztalowaniu terenu i tym co widzielimsy z dolu - trek do jeziora w duzej czesci musi polegac na schodzeniu) Jak ktos nie lubi ponoc sa treki w druga stone.
Kalaw - pod busa od razu podbiegaja mijescowi naganiacze. Trek i nocleg zjajdzie was sam.
My zrezygnowalismy z treku zeby zebrac sile i jedziemy odpoczac nad jeziorem.
Po dosc mocnym zjezdzie z Kalaw(serpentyny) bus toczy sie juz do miejscowki gdzie na samym wjezdzie pobierana jest oplata 5$ od turysty.
Szybko kierujemy sie do hotelu Remember Inn. Byl pierwszy na zaplanowanej trasie poszukiwan i tam juz zostajemy.
Placimy 20$ za bardzo duzy pokoj z lazienka, wentylator. Czysto, sludnie, dobra obluga, wybor sniadan.
Tanszy tylko Aquarius (18$) ale byl pelny (tez wyglada fajnie a nawet i lepiej).
Wieoczrem idziemy jeszcze szybko zamowic lodke na rejs po jeziorze od jutra rana.
zamiast od razu uderzac do portu krecimy sie po ulicy za pierdolami a jak sie juz sciemnie idziemy do portu, ale nie dochodzimy bo jakis chloptas nas zaczepia i oferuje lodka za 20000K/dz (w tym plyniecie na poludnie jeziora).
Bierzemy od razu. Wiekszosc cen w agencjach to 16-20 tys K za lodke bez poludnia. wiec oplaca sie.
Plynac dalej mozna zobaczyc wiecej prawdziwego, codziennego zycia nad jeziorem.
Jutro 7:30 razem z parka ze Szwajcarii z ktora jechalismy pociagiem do Bagan i na ktora wpadlismy pod naszym hotelem.
Czyli koszty podzielone.