Geoblog.pl    atomek    Podróże    Azjo wracamy - kryptonim MiT    Mandalay, thingyan czyli Water Festival w wersji birmanskiej
Zwiń mapę
2013
15
kwi

Mandalay, thingyan czyli Water Festival w wersji birmanskiej

 
Birma
Birma, Mandalay
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10994 km
 
Adik uwazaj (najlpiej wez to na raty)

dziejszy dzien miotal naszymi uczuciami.
chociaz spodziewalismy sie tego ze przemieszczanie wczasie swieta bedzie trudne nie spodziewalismy sie ze az tak,

pelni nadziei ze wezniemy jakiegos lokalnego busa do Hsipaw szybko transferujemy sie pickupem (za 5000K/2os - ponoc da sie do 3000 utargowac) do dworca autobusowego we wschodniej czesci miasta. (61, 37)
niestety pomimo przybycia o wczesnej porze dostjemmy info ze nic nie pojedzie do 17kwietnia wlacznie (wczesniej dostajemy oferte minivana za 25tys K/os ktora oczywiscie odrzucamy a pozniej dostajemy jeszcze jednak super oferte niebywalego trasportu za jedyne 110000K z kims kto akurat tam dzis jedzie!
no to lecimy po najblizszych GH. ok 10min piechty jest Peacock Lodge - personel super i wyglada na mila atmosfere ale jest full (od 30$). po sasiedzku jest calkiem nowa miejscowka ktorej nie ma przewodniku - Mama's GH (od 25$)

obczailismy w okolicy bankomat/ATM na rogu 62 i 26 (ulice tutaj sa ponumerowane od wschodu na zach i z pld. na pln). Dziala ale tylko do momentu wyboru kwoty a potem nie sprawdzalismy ;P ale da sie klikac. max kwota do wyplaty to 300000K.

po drodze z dworca mieliśmy okazje spotkac juz dawno nie wiedziamy przez nas poranny przemarsz mnichów zbierajacych datki od lokalnej spolecznosci. Od razu pokazano na ktoredy pojda, bylimy zachecami do tego zeby zrobic im zdjecia i przyjrzec sie temu zwyczajowi. No to zrobilem kilka fotek (szkoda ze teraz widze jak kiepskie wyszly). Był wózek z garnkami pchany przez jakiegos pomocnika - do niego trafialy juz produkty przetworzone typu: ugotowany ryz, makaron, dodatki i sosy (mozna powiedziec że to co bedzie na cieplo przygotowane). Reszta produktow trafiala do workow lub garnkow ktore mnisi obejmowali rekami na wysokosci pasa. Hierarchia musi byc - na im dalej konca korowodu tymi mlodszi mnisi. Ostatnie pozycje przypadly naprawde malym chlopcom. Taki szkraby w wielkimi michami... Osoby z datkami czesto czekaja na przechodzacych mnichow... stojace wzdluz drogi osoby maja pogodne, usmiechniete twarze. Widac że podarunek dla mnichow sprawia im radosc i nie jest to cos w rodzaju wymuszonego obowiazku.

no dobra jemy nudle (najlepsze jak do tej pory dla Agi) i zdecydowalismy sie ze... wypozyczymy rowerki, przywieziemy bagaz ze szkoly babtystow (w ktorej po drodze zostawilsmy co by sobie ulzyc) wezniemy pokoj za 25$ i...
no wlasnie dupa.

z planu wynikajacego z info od przepytanej przez nas recepcjonistki wielkie nic. mialo byc tak - zamawiamy busa do Bagan (jedyne co niby mozna) ale niestety nie da sie dodzwonic - pewnie dlatego ze SWIETO (no ale wczoraj dla innych sie udalo)
no ok. czyli trzeba do dworca jechac spytac sie bezposrednio w budzie (dworzec po drodze na U beins brigde) ale wynajelismy 2 rowery z czego jeden nie ma zadnych hamulcow. no to lipa. sasiady tez nie maja. taxi bierze dzis podwojna taryfe bo jest SWIETO - nie bardzo oplaca sie nam kursowac tam i nazot po drugi rower albo dworzec itd.
no to zwrot kasy za rower, nie beirzemy pokoju i zrezygnowani idziemy po plecaki i uderzemy do centrum (do uprzednio zarezerwowanego w Peacock pokoju za 24$ + dwa rowery + bilet na busa"i think")

u babstystow wylewamy zale i chyba nasze miny sa na tyle kiepskie ze litosc bierze gore (choc bez tego i tak przemili ludzie) zaczynaja cos dla nas kombinowac. w koncu koles znika na motorbiku i wraca pickupem ktorym jedziemy przez pelne zasiekiow miasto. wszedzie posterunki z waidrami i miskami. kierowca szuka objazdow. wszedzie dzikie hordy polewaczy, niektore drogi nieprzejezdnego, ale dajemy rade.
jestesmy w AD 1 GH - 24$/dwojke z lazienka i zimna/ciepla woda (do wyboru i tak ciepla) i sniadaniem na dachu.
no to bierzemy busa do Bagan, rowerki i na miasto.
no ale nie ma jednak busa bo SWIETO.
ale ponoc jest pociag i jedzie dzeinnie o 21 (8h, 5$ i 10$). spoko bierzemy (chyba) bo jeszcze nie kupilismy biletow. musimy to zrobic jutro do 14.
(miedzyczasie odrzucilimy opcje jechania do Pyin oo Lwin - bo chyba jezdzi i pickup i zug, ale to nam nie jest do niczego potrzebne)
Spoko jak kupimy bilew na pociag 5$ za twarde stolki to przynajmniej kolejny raz przyoszczedzimy na wydatkach.

troche sie zaczelismy martwic ze kasa ktora mamy czyli 30$ na dzien to za malo. w sumie w pewnych okolicznosciach moze byc, ale my sie chyba zmiescimy.
chociaz na razie to Birma powala nas cenami.

w sumie nie powalila nas niczym. chociaz inaczej. mnie nie zachwycila poki co a Aga ma nerwy na polewanie woda (wiedziala w co sie pakujemy, ale jednak bycie oblewana z wiaderek i misek co kilka sekund ryje jej psychike - byc moze przez to ze dochodzi do tego gdy mamy na sobie plecaki).
Wg Agi w bKK bylo w cywilizowany sposob a tu jest dzicz. a mi tam sie podoba. bawia sie tak jak pewnie zawsze to robili. tak sa wychowani i trudno trzeba to zrozumiec a najlepiej brac to na wesolo.


ale spoko. napiecie minelo. kulminacja bylo zderzenie sie Agi roweru z motorowerkiem przy przeprawie przez zasiieki chyba 12 dzieciakow. Straty: psychiczne i materialne - pana w przednim kole).
To co przezywalismy przez wczesniejsze pol godziny niesamowite. przemieszczalimsy sie tymi wszystkimi ulicami tak aby wybrac najmniej obstawiona - naiwniacy. moze gdzies tam jest mniej, ale za winklem czai sie zgraja. z lewe jz prawej z wiadra ze szlaucha z michy itd itp. a co tam. ja to mialem gdzies i nawet mi sie podobalo, ale Aga sie gotowala (ze zamiast w nia to leja glownie na plecak i dokumenty - no ale bez przesady, zabezpieczylismy je przeciez szczelnie worki a celowanie w plecak to raczej przypadek).
w miejscu kolizji zoorganizowalem worki na 20kg ryzu - od teraz plecami moga jezdzic w koszyczku bezpieczne.
w obstawie lokalnej mlodziezy szukamy wulkanizacji - szybka i tania robota bo za 500K latka jest. ale czas nam sie konczy jest 17:15 a nasz cel Mandalay HIll jeszcze daleko.
na pomoc przychodzi policja ktora bierze nas na pace pod wjazd na wzgorze. kurcze ale tam pizdzialo. predkosc robila swoje a my zamiast schnac to bylismy polewani jeszcze bardziej na calej trasie.
no i jezdziemy na wzgorze zeby w polowie sie poddac. stromo, serpentyny, rowery bez przerzutek i coraz ciemniej.
znajdujemy sobie spokojne miejsce w ktorym po raz pierwszy od nei wiadomo kiedy jest cisza...
po krotkim relaksie wstepujemy do paru swiatyn i wracamy do centrum.
no ale nie ma lekko - rozpetala sie wichura i jedziemy w jakiej burzy "kurzowej" wyglada jak na pustyni.
robi sie coraz ciemniej, na ulicach nie ma swiatel a oni tutaj nie koniecznie uzywaja mijamia jesli sie sciemnia.
zakladamy sobie czolowki - ja obstawiam przod a Aga ze swiatelkiem na potylicy tyly i jedziemy glowna arteria.
calkiem ciekawa przygoda - kurz w powietrzu, na ulicy mnowstwo smieci, motorbikow, pijanych ludzi i kaluze. Wyglada tak jakby jakas nawalnica przeszla wlasnie. a to po prostu koniec kolejnego dnia swieta. hektolitry przelanej wody strumieniami leja sie do rynsztokow albo zalegaja.

po drodze wyczailem stoisko z sugar cane i byla to chwila ktora odmienila dzien Adze. byl to najlepszy napoj tego typu jaki mielismy okazje wypic. uff
oddalimsy rowery i trafilmsy tutaj zeby co napisac. i az nadot sie rozpisalem. wrazen i emocji bylo duzo i ciezko to jakos w skrocie opisac.

Chcialbym dodac ze tego co dzieje sie na ulicy nie da sie opisac a filmiki czy zdjecia nigdy nie oddzaja tej atmosfery. to trzeba zobaczyc i poczuc osobiscie. Polecam.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (20)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Adik
Adik - 2013-04-16 16:18
troche mało zdjec, no ale sa..
tekst, kto by to czytal :)
 
atomek
atomek - 2013-04-17 15:48
zdjec niestety duzo nie ma z ostatnich dni. kluczowe "zabawy" nie dalo sie sfocic, nawet apratu wyciagnac. mielismy wszystko w workach ale zdjecia wtedy srednie i zle sie obsluguje. widzialem kilka porzadnie uszczelnionych aparatow ale dziekuje za takie dziubdziane sie ze sprzetem.
 
 
zwiedzili 5% świata (10 państw)
Zasoby: 74 wpisy74 65 komentarzy65 1193 zdjęcia1193 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
13.08.2013 - 24.08.2013
 
 
09.04.2013 - 26.04.2013