dzis poczatek swieta wody - robimy to w stylu "janiak stajl" czyli poruszamy sie z modna w polsce reklamoweczka (w naszym przypadku specjalnie wzieta na ta okazje torba ccc)
ciezko to opisac i porownac do naszego smigusa-dyngusa.
jak sie na to wszysttko patrzy to chce sie powiedziec WOW.
chcialo by sie widziec tak fajnie bawiacych sie ludzi na zajaczka - niestety warunki pogodawe sa ine i to moze z tego wynika. Ale...jesli lany poniedzialek trafi w jakis cieply pogody dzien to jestem za skopiowaniem tej formy.
Przed kazdym domem garazem rodziny tancza, sluchaja muzyki, leja woda przechodniow czy jadacych ulicami.
Robi sie to na 100 roznych sposobow - butelka, szlauch, waz strazacki, kibelki, miski, sikawki, pistolenty itd itp.
non-stop: nie wiesz skad, kto, jak i gdzie i ile. jedno jest pewne suchy nikt nie bedzie.
ulice sa obstawione, tloczne i z kazdej strony atak. jak z nie z chodnika to oberwiesz z ulicy czyli jadacego samochodu, autobusu czy tuk tuka.
jedna wielka zabawa i wszystko w granicach rozsadku. Tajowie zachowuja sie w poarzadku widzac turystow z plecakami itp uzywajac symbolicznej ilosci wody badz wcale, a biali leja co popadnie i jak popadnie.
na ulicach sprzedawane jest cos w rodzaju gipsu - wyglada to jak nasze cukiernicze bezy (tylko wersja mini).
tego typu "bezy" rozpuszcza sie w wodzi uzyskujac papke ktora wzajemnie sie smaruja (glownie po twarzy) zyczac szczesliwego nowego roku.
(zestwach miseczka + bezy od 10 do 30B)
dodatkowo handel uliczyn zebral krocie na sprzedazy sikawek i plastikowych szaszetek na dokumenty.
mimo tego wszystkiego postanowilismy sobie zrobi spacer do stojącego Buddy.
idac troche slalomem, troche w stylu pijanych - od jednego kraweznika do drugiego, troche jak tchorze - obchodzac co wieksze zasieki jako tako i z przygodami dotarlismy do świątyni Wat Indrawihan. Znajduje sie tam Stojący Budda (32 metry wzrostu i 11m w barach). Ma z leksza splaszczona twarz co podobno sprawie że nie nalezy do grona tych najbardziej wyszukanych. ALE...ponoć w jego koku znajdują się relikwie Buddy ze Sri Lanki (umiescil je tam niejaki ksieciunio Vachiralongkorn w 1978 r.) i przeciwiestwie do wygladu fakt ten podnosi range tej budowli w rankingu wyznawców buddyzmu.
U wielkich stóp składa się dary. Moga to byc głowy makreli, wiyprzkow , jajka oraz kwiaty.
W sasiedztwie światyni a zasadzie na skrzyzowaniu znajdowala sie konkretna strazacka sikawa z ktorej obrywalo sie wszystkim.
Rowniez w poblizu sa 2 garaze z jadlem - sprawdzone i zatwierdzone.
No i w ramach ciekawostki widzialem tam jak dotad najdziwniej polozona silownie na powietrzu - dwa pasy jezdni w jedna strone, dwa pasy w druga, posrodku wiadukt a pod wiaduktem przyrzady do cwiczen!!! jedenym plusem jest chyba cien i nic poza tym ;)
--
mozliwe ze od jutra na kilka dni nie bedzie z nami kontaktu. wiec sie nie martwcie, jak tylko bedziemy mogli co cos napiszemy. komorki nie beda dzialac.