Ale ze Czelsi wygrala LM? (w ogole to mi sie tygodnie pofyrtaly - myslalem ze final jest za tydzien i sobie obejrze u Ola na kanapie :P) Przypadkiem puszczali retransmisje, wiec jedzac i pijac ogladalem sobie akurat od 80min. Skonczylo sie na tym ze o 2 poszlismy spac a pobudka 6:30 zeby pojesc i pusc na Petronasy.
Przybylismy, nie zobaczylismy i nie...
-odwiedzilismy weekendowych marketow - bo weekend sie skonczyl,
-wjechalismy dzis na Petronasy (bo w poniedzialki zamkniete)
- wjedziemy na Petronasy bo skonczylo sie wpuszczanie za free (cena dla doroslego oranga to 50RM!)
- zrobimy czegos tam jeszcze (taki jakis urok ten Malezji. Przy tych wszystkich trudnosciach z komunickacja, drogami itp. o ktorych slyszalo sie o Indonezj nic nie zrobilo nam zadnego problemu. Wszystko gladko, sprawnie i wedluh planu. Natomiast Malezja na kazdym kroku robi nam psikusy (oby sie nam udalo wydostac do Singa...)
--
Spimy w tym samym miejscu co ostatnio. Placimy 100RM za 2,5 nocy. Najtaniej w miescie.
--
Ale ze Czelsi wygrala LM...
--
nasz pobyt w KL przebiegal o wiele spokojniej niz w BKK, bo bylo wiecej czasu.
Udalo sie nam obejsc miasto i za dnia i noca. Zrobic jakies zakupy (jest tu taka ulica jak w BKK z tym ze tu akurat nie spiewaja kosmicznych cen i po kilku sekundach rozmowy sami schoda ze swojej ceny o 20% a potem to juz do 50% czasem mozna i mniej nawet :P hehe a typki z USA czy innych krajow zachodnich hapia wszystko po zawyzonych cenach.
-
Tak jak sie spodziewalem: obzarlem sie tu przez ten czas. Probowalismy ile sie dalo i gdzie sie dalo czyli u hindusow, u chinczykow i u malajow.
Mamy swoja stala hinduska knajpe w ktorej jestesmy witani z otwartymi ramionami.
Dodatkowo dziabnelismy kilka nowych przekasek z ulicznych budek oraz oczywiscie powielalismy konsumpcje tych sprawdzonych i najbardziej ulubionych.
Zaczalem tu pic kawe, ale na tym sie skonczy bo w domu mi nie bedzie smakowala.
Tu podaja oczywscie na slodko (jak wszystko do picia) z mleczkiem zageszczonym i lodem. Bardziej to taki napoj kawowy niz kawa, ale dobrze smakuje.
Obskoczylismy lokalne markety i kilka sklepow. Zakupilismy sobie troche lokalnych specjalow, ktore u nas naleza do eksluzywnych.
--
Miasto mozna obejsc bez problemow na piechote (oczywiscie mowimy o tych wszystkich obiektach ktore sa w przewodnikach czy na mapach turystycznych. Jesli sie trzymac glownych drog nie ma problemow z nie trafieniem albo wejsciu w slepa uliczke itp. rzeczy o ktorych pisza odnosnie spacerow po KL.
Poza tym komunikacja miejska jest super: kolejki naziemne roznego typu. Ceny sa niskie. W wiekszosc miejsc z przesiadkami mozna dojechac za cene miedzy 1 a 2,1 RM. Dzis np. zaplacilismy za kurs 3,4 RM za 2os. czyli tyle co u nas za 1 smieczny bilet na 2 miasta!
--
Za chwile idziemy sie najesc jak wiyprzki bo czeka nas o polnocy 5h podroz do Singapuru.
Owoce i przekaski na droge kupione, wiec teraz tylko pozegnac sie z lokalnym zarciem w porzadnym stylu (pewnie skonczy sie na mee goreng + roti pisang + bomba kaloryczna: herbata z cukrem i mlekiem kondensowanym eheh)