Piekny poranek, piekny widok zza okna naszego bungalowa, ale nic tu po nas. Trzeba spadac.
Lapiemy minivana (tylko takie cos tu kursuje) - koszt 15tys RP/os
Żeby złapać takiego busa wystarczy stanąć na ulicy i kiwnąć. To samo dotyczy wysiadania, dajesz cynk i wysiadasz tam gdzie chcesz.
Po szybkim przedostaniu sie do turystyczno-hotelowej dzielnicy Bukittinggi - Kampung China (opelet z dworca za 2000 RP) meldujemy sie w hotelu Orchid.
Wszystko tak jak napisano w przewodniku LP, nawet zdanie o szybkiej wymianie informacji miedzy podróżującymi idealnie tu pasuje.
Praktycznie w progu dostajemy trochę info o napotkanych 4 Polakow (dopiero co wysiedlismy z busa a juz na nich wpadlismy). Poki co to juz 8 Polakow w sumie nie licząc oczywiscie lotniska.
Zaliczamy na mopliku (60tys Rp; wynajętym w naszym hotelu; na uliczkach nie brakuje wypożyczalni) wycieczke do Doliny Harau - piekna okolica, wszedzie po drodze niezliczona ilosc pol ryzowych.
Jazda w Indonezyjskich warunkach może być troche uciążliwa, ale jestem w swoim żywiole. Dlaczego w Polsce nie można jeździć tak jak oni tutaj? Wygląda to koszmarnie, a mimo to nie ma chamstwa, tylu kolizji a przecież jakość dróg jest jeszcze gorsza. Więc chyba jednak problem tkwi właśnie w nas...
W centrum miasta znajduje się wieża zegarowa (taki Big Ben) zwana Jam Gadang.. Jest to pamiątka pod holenderskim okresie kolonialnym.
W BT jest dzienny targ. Duży wybór wszystkiego lokalnego, głownie mnóstwo owoców w dobrej cenie i takie miłe babuszki proszące swoim błagalnych spojrzeniem aby wziąć trochę ich zbiorów. Aga nie lubi takich miejsc więc ja trochę pograsowałem. Ciepłe i miłe przyjęcie, często byłem czymś częstowany. Nie ma się jak dogadać więc tylko na migi i na uśmiech. Jest weseło jak zwykle w tych miejscach i jakże radośnie po dobiciu targu. Prości, szczerzy i sympatyczni ludzi. Tych najbardziej lubie. Nie kombinują na 100 sposobów, są sobą i to po nich widać.
Na ulicach można zobaczyć bryczki, zamiast popularnych do tej pory tuk-tuków zwanych becakami.
Można się wybrać spacerkiem na Panoramę (ulica o tej samej nazwie), aby powidziać kanion Sianok w całej swojej okazałości. Cena za wstęp tylko 3t Rp/os. Polecamy pójść o zachodzie słońca: ładny nastrój + netoperki.
Pod tym wzgórzem mieści się zbudowana przez japońską armię sieć tuneli. Korytarze sięgają głebokości 50m a łączna ich długość sięga prawie 1,5km (za wejście są pobierane opłaty: wstęp + przewodnik = cena do negocjacji, typki zaczynają z dość wysokiego pułapu; za 20t Rp/2os powinno się udać).
Poznajemy również miłego pana na poczcie (trochę życia spędził w Reichu) z którym odbywamy światopoglądowa rozmowę przy chłodnych napojach. Dowiadujemy się że przez kilka miesięcy mieściła się tu tymczasowa siedziba tymczasowego rządu Indonezji (1948-1949) podczas narodowej rewolucji - nie dali się Holendrom!
Pan zadeklarował swą pomoc w przyjmowaniu turystów z Europy. Jakby kto chciał mogę dać namiar na gościa.
Odwiedzamy także kanion Sianok oraz podziwiamy z "Panoramy" zlatujace sie na noc nietoperze wielkosci psa (dla mnie bez przesady - takie koty bardziej niż psy)
Oprócz tego że miasto jest trochę zatłoczone i zakorkowane da się polubić.
Jeśli miałbym sposobność to chętnie zostałbym tutaj dłużej.
Okolice miasta dają duże możliwości, a żeby wyrwać się z lokalnego gwaru wcale nie trzeba daleko szukać.
Dużo lokalnych miejsc gdzie nie trafiają turyści – można posmakować dobrego jedzenia oraz obkupić się w lokalne chipsy (do wyboru do koloru: z kartofli albo kukurydzy, na słodko albo na pikantno)
Jest tutaj podobno 300 meczetów – dla niektórych niezłą atrakcją mogłoby być wysłuchanie porannego (4:30) nawoływania do modlitwy. Nigdzie indziej nie słyszeliśmy takiej koncentracji tych dźwięków (jak to nasza znajoma Hiszpanka powiadała – to poranne karaoke to masakra)
==
A wieczorem a w zasadzie na nocą wiebieramy sie na zdobycie wulkanu Merapi.
-
Musze konczyc ten wpis, bo ulica plynie rzeka, a na kompa kapie mi przez dziure w suficie - mega burza! Przesunęliśmy biurko, dostaliśmy szmatkę oraz podstawili kibelek na wodę :D Można serfować dalej haha (zrobiłem foto, ale jak wiecie problemy z :/)