Geoblog.pl    atomek    Podróże    Misja okołorównikowa - kryptonim MIS    Bukittinggi - moplikiem sie jada na... + zdobywanie wulkana
Zwiń mapę
2012
09
maj

Bukittinggi - moplikiem sie jada na... + zdobywanie wulkana

 
Indonezja
Indonezja, Bukittinggi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11689 km
 
Piekny poranek, piekny widok zza okna naszego bungalowa, ale nic tu po nas. Trzeba spadac.
Lapiemy minivana (tylko takie cos tu kursuje) - koszt 15tys RP/os
Żeby złapać takiego busa wystarczy stanąć na ulicy i kiwnąć. To samo dotyczy wysiadania, dajesz cynk i wysiadasz tam gdzie chcesz.

Po szybkim przedostaniu sie do turystyczno-hotelowej dzielnicy Bukittinggi - Kampung China (opelet z dworca za 2000 RP) meldujemy sie w hotelu Orchid.
Wszystko tak jak napisano w przewodniku LP, nawet zdanie o szybkiej wymianie informacji miedzy podróżującymi idealnie tu pasuje.
Praktycznie w progu dostajemy trochę info o napotkanych 4 Polakow (dopiero co wysiedlismy z busa a juz na nich wpadlismy). Poki co to juz 8 Polakow w sumie nie licząc oczywiscie lotniska.

Zaliczamy na mopliku (60tys Rp; wynajętym w naszym hotelu; na uliczkach nie brakuje wypożyczalni) wycieczke do Doliny Harau - piekna okolica, wszedzie po drodze niezliczona ilosc pol ryzowych.
Jazda w Indonezyjskich warunkach może być troche uciążliwa, ale jestem w swoim żywiole. Dlaczego w Polsce nie można jeździć tak jak oni tutaj? Wygląda to koszmarnie, a mimo to nie ma chamstwa, tylu kolizji a przecież jakość dróg jest jeszcze gorsza. Więc chyba jednak problem tkwi właśnie w nas...

W centrum miasta znajduje się wieża zegarowa (taki Big Ben) zwana Jam Gadang.. Jest to pamiątka pod holenderskim okresie kolonialnym.

W BT jest dzienny targ. Duży wybór wszystkiego lokalnego, głownie mnóstwo owoców w dobrej cenie i takie miłe babuszki proszące swoim błagalnych spojrzeniem aby wziąć trochę ich zbiorów. Aga nie lubi takich miejsc więc ja trochę pograsowałem. Ciepłe i miłe przyjęcie, często byłem czymś częstowany. Nie ma się jak dogadać więc tylko na migi i na uśmiech. Jest weseło jak zwykle w tych miejscach i jakże radośnie po dobiciu targu. Prości, szczerzy i sympatyczni ludzi. Tych najbardziej lubie. Nie kombinują na 100 sposobów, są sobą i to po nich widać.

Na ulicach można zobaczyć bryczki, zamiast popularnych do tej pory tuk-tuków zwanych becakami.

Można się wybrać spacerkiem na Panoramę (ulica o tej samej nazwie), aby powidziać kanion Sianok w całej swojej okazałości. Cena za wstęp tylko 3t Rp/os. Polecamy pójść o zachodzie słońca: ładny nastrój + netoperki.
Pod tym wzgórzem mieści się zbudowana przez japońską armię sieć tuneli. Korytarze sięgają głebokości 50m a łączna ich długość sięga prawie 1,5km (za wejście są pobierane opłaty: wstęp + przewodnik = cena do negocjacji, typki zaczynają z dość wysokiego pułapu; za 20t Rp/2os powinno się udać).

Poznajemy również miłego pana na poczcie (trochę życia spędził w Reichu) z którym odbywamy światopoglądowa rozmowę przy chłodnych napojach. Dowiadujemy się że przez kilka miesięcy mieściła się tu tymczasowa siedziba tymczasowego rządu Indonezji (1948-1949) podczas narodowej rewolucji - nie dali się Holendrom!
Pan zadeklarował swą pomoc w przyjmowaniu turystów z Europy. Jakby kto chciał mogę dać namiar na gościa.

Odwiedzamy także kanion Sianok oraz podziwiamy z "Panoramy" zlatujace sie na noc nietoperze wielkosci psa (dla mnie bez przesady - takie koty bardziej niż psy)

Oprócz tego że miasto jest trochę zatłoczone i zakorkowane da się polubić.
Jeśli miałbym sposobność to chętnie zostałbym tutaj dłużej.
Okolice miasta dają duże możliwości, a żeby wyrwać się z lokalnego gwaru wcale nie trzeba daleko szukać.
Dużo lokalnych miejsc gdzie nie trafiają turyści – można posmakować dobrego jedzenia oraz obkupić się w lokalne chipsy (do wyboru do koloru: z kartofli albo kukurydzy, na słodko albo na pikantno)
Jest tutaj podobno 300 meczetów – dla niektórych niezłą atrakcją mogłoby być wysłuchanie porannego (4:30) nawoływania do modlitwy. Nigdzie indziej nie słyszeliśmy takiej koncentracji tych dźwięków (jak to nasza znajoma Hiszpanka powiadała – to poranne karaoke to masakra)

==
A wieczorem a w zasadzie na nocą wiebieramy sie na zdobycie wulkanu Merapi.

-
Musze konczyc ten wpis, bo ulica plynie rzeka, a na kompa kapie mi przez dziure w suficie - mega burza! Przesunęliśmy biurko, dostaliśmy szmatkę oraz podstawili kibelek na wodę :D Można serfować dalej haha (zrobiłem foto, ale jak wiecie problemy z :/)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (35)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Adik
Adik - 2012-05-12 23:57
:)
 
 
zwiedzili 5% świata (10 państw)
Zasoby: 74 wpisy74 65 komentarzy65 1193 zdjęcia1193 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
13.08.2013 - 24.08.2013
 
 
09.04.2013 - 26.04.2013